VI b na rowerze zamiast w ławkach

Dziś nastąpił długo oczekiwany, wytęskniony dzień powrotu do szkoły klas szóstych. Stosując się do mądrości zawartych w książce „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren pierwszego dnia po powrocie ograniczyliśmy się do oglądania szkoły z zewnątrz. Oswajaliśmy się z boiskiem, a po przypomnieniu sobie jak brzmi dzwonek – pojechaliśmy rowerami do lasu.

Po wczorajszych opadach deszczu, poza jedną łatwą do ominięcia kałużą, na całej 22 kilometrowej trasie nie napotkaliśmy na inne trudności. Chociaż, w bardzo subiektywnej ocenie młodszych uczestników, było cały czas pod górę. Zaś bardziej obiektywne oceny opiekunów (rodziców pani Basi i Emilii oraz nauczycieli pań Beaty i Iwony, którym bardzo dziękuję za pomoc w opiece) mówiły, że trasa była bardzo ładna i stosunkowo prosta. Oczywiście prosta pod względem technicznym, bo kreśląc ogromne koło po lesie, między jeziorami linii prostych było bardzo mało.

Wycieczkę lasami nad jeziorami do Smolnik i dalej nad jeziorami do parowozowni można polecić wszystkim, którzy mają 3,5 godziny wolnego i szczęście do pogody. Na wysokości ziemniaczanki skręcając w lewo w las można nawet uniknąć mało przyjemnych zapachów, co w przypadku wycieczki klasowej oznacza mniej krzyku osób z bardziej wrażliwym powonieniem.

Wojciech Kopczyński

Poprzedni artykułEgzamin ósmoklasistów już od jutra
Następny artykułSpotkanie przy ognisku VI d